Tak postawione pytanie nie pozwla na udzielenie zadowalającej odpowiedzi i to z prostej przyczyny - wszyscy (oprócz ekspertów opracowujących raport) znamy temat dośc pobieżnie z komentarzy, prezentacji, z rozmów. Ok więc przeczytajmy. Wielu z nas nie przeczyta bo i tak nie będzie przekonana, wielu wystarczą konkluzje zaprezentowane przez komisję. Już teraz, kilka dni po prezentacji widać wśród komentujących narastający stopień frustracji jak należy sądzić wynikający z tzw. wchodzenia w szczegóły. Niestety, wchodzenie w szczegóły ujawnia mankamenty działalności Komisji z których jeden jest o charakterze podstawowym - Komisja nie miała dostępu do wszystkich dowodów. W zasadzie nawet nie wiemy co mieści się w w zbiorze "wszystkich dowodów". Nie wiemy gdyż Rosjanie z niezrozumiałych powodów ograniczyli nasz dostęp do sprawy co oprócz wymiaru merytorycznego (nie znamy dowodów) ma też wymiar emocjonalny (jak mogą, przecież to nasi rodacy,nasza sprawa). W tej sytuacji w zasdzie (zgodnie z prawami logiki) odpowiedź jest jednoznaczna- nie można wyjaśnić czegoś do czego nie ma się dostępu. Owszem, komisja dyspnonowała częścia informacji, dowodów ale nie można domniemywać że to wystarczyło. Skąd wiemy że w tych materialach których nie mamy nie ma informacji które mogły by zmienić nasz aktualny punkt widzenia? Czy część prawdy to jeszcze prawda czy już kłamstwo lub manipulacja? Tego nie wiemy bo nie mamy dostępu. Już to rodzi podejrzenia- zresztą uzasadnione w przypadku wyjaśniania a nie dochodzenia do winy. Nie da się uzasadnić ograniczaniania naszego dostępu do dowodów inaczej jak manipulacją . A skoro manipulują to....? A to już następne zagadnienie.