Tak można ocenić sytuację na kilka dni przed udaniem się wyborców do urn. Ocena ta oczywiście abstrahuje od publikowanych przez media badań tzw. pracowni sondażowych i to z kilku powodów. Po pierwsze – sondaże przeprowadzone przed wyborami prezydenckimi bardzo wyraźnie wskazały, że „metodologia” tych pracowni delikatnie mówiąc jest mało miarodajna.
Po drugie - co chwilę publikowane wyniki przed wyborami parlamentarnymi wykazują daleko idące rozbieżności a przecież wszystkie pracownie to profesjonaliści. Jeśli tak to rozbieżności są zbyt duże lub przynajmniej niektóre z nich nie zasługują na to miano. Oczywiście wykluczam ewentualność postrzegania profesjonalizmu, jako pracy na zlecenie.
Po trzecie – badania z reguły sporządzane są na zlecenie mediów, z których bardzo nie liczne są obiektywne. Swoją drogą ciekawa jest przyczyna tak daleko idącego zacietrzewienia mediów tzw. mainstreamowych – do tego stopnia, że nawet nie udają już obiektywizmu. Spodziewam się, że na kilka godzin przed wyborami zostanie zaprezentowana instrukcja dla ciemnego ludu jak głosować Tylko na PO (ew. na Palikota) J. Może mało to wyrafinowane, ale styl oficjalnej propagandy też nie jest specjalnie skomplikowany i w zasadzie jest kalką propagandy PRL-owskiej. No cóż- czym skorupka za młodu nasiąkła…
Skąd taka teza skoro nie ma jeszcze wyników? Przede wszystkim PiS wygrał już nie dlatego że spodziewam się że osiągnie bezapelacyjne zwycięstwo w głosowaniu. Myślę, że różnica miedzy PiS i PO nie będzie zbyt duża i obojętnie czy będzie pierwszy czy drugi to zapędził PO w „kozi róg” i wbrew pozorom ma same „asy w rękawie”. Sądzę tak po zachowaniu Tuska, czołowych dziennikarzy przeciwnych PiS-owi (np. Lis we wczorajszej rozmowie z Kaczyńskim, Olejnik w rozmowie dzisiejszej z Hofmanen, prymitywnej propagandzie Morozowskiego), rozpaczliwej promocji Palikota który coraz bardziej przypomina Tymińskiego – tak daleko idący stopień zdenerwowania prezentowany przez tych „profesjonalistów” propagandy jest tak bardzo widoczny aż wręcz żenujący. I zdaje się że zarówno Kaczyński jak i Hofman to widzą – co prawda niepotrzebnie Kaczyński daje się jeszcze czasami sprowokować tym bardziej że tricki są ograne, przewidywalne i dość prymitywne.
Na czym polega ta trudna sytuacja PO? Jeśli wygrają to w nie wielkim stopniu, będą musieli „rządzić” w bardzo trudnym roku 2012 a bez zmiany leadera (Tuska) skończy się to katastrofą. Tusk niestety nie wiele umie oprócz wielogodzinnych przemówień w stylu nawijania makaronu na uszy. A to w przyszłym roku i kilku następnych nie wystarczy a ile można zwalać na poprzedników. Co raz mniej ludzi to „kupuje” a szczególnie młode pokolenie. Trudne decyzje, niepopularne, kontynuowanie polityki grania na emocjach i prowokowania Polaków w przypadku pozostawienia Tuska, jako przywódcy mogą doprowadzić do sytuacji społecznie niebezpiecznych. Myślę, że wyraźnie nastroje na szczytach aktualnej władzy oddał Rostowski w „słynnym” przemówieniu w Parlamencie Europejskim –bardziej skłonni są uciec niż wziąć na siebie trud zmagania się z ciężką sytuacją. Swoją drogą czyż nie jest to przejaw degeneracji władzy? Jeśli tak to odsunięcie Tuska też nie na długo się przyda tym bardziej, że szukać by trzeba w dalszym otoczeniu, co doprowadzi do rozłamu w partii.
Jeśli wygra PiS to możliwe są następujące scenariusze:
Pierwszy - Prezydent nie powierza misji tworzenia rządu Kaczyńskiemu – głupie, ale prawdopodobne z powodu obaw przed „zemstą” PiS za Smoleńsk i inne „dokonania” PO (w skrócie – nie ma sensu przytaczać). Skutek – jak wyżej w przypadku wygranej PO z tym, że w tym wypadku PO nawet nie będzie miało mandatu społecznego (moralnego) do rządzenia
Drugi - Prezydent powierza jednak misję tworzenia rządu Kaczyńskiemu – PiS ma bardzo silna pozycję negocjacyjną gdyż nie musi doprowadzić do stworzenia rządu za wszelką cenę (wszak przecież nie ma zdolności koalicyjnej – jak głoszą media) i jeśli nie uda mu się stworzyć rządu może doprowadzić do ponownych wyborów, które ma szansę wygrać już bezapelacyjnie.
Oczywiście lepiej by było by jednak rząd stworzył i nie powinien bać się koalicji zarówno z SLD jak i z PSL. SLD Napieralskiego to już nie komuniści z dawnych lat i negatywne komentarze mediów są raczej reperkusją za konsekwentną politykę odsuwania „starej” gwardii. A PSL? No coż, PSL to chłopy a chłopy zawsze kierują się rozsądkiem a nie emocjami.